Strona:PL Zofia Rogoszówna - Dzieci pana majstra.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Twarz jej liże sześć ozorków;
słychać piski, słychać śmiechy
a ogonki u rozporków
kręcą młyńca w znak uciechy!

Przygarnąwszy wszystkie społem,
niby kokosz swe pisklęta,
matka sadza je za stołem,
błogiem szczęściem wskroś przejęta.

Toż kwik rozległ się w izdebce,
gdy im wniosła z kaszą mleka.
Dziatwa krząka, mlaska, chłepce,
aż jej płyn po ryjkach ścieka.

I majstrowa sama nie wie,
gdy tak tłoczą się przy misie,
czy w pokoju jest, czy w chlewie,
czy jej wszystko tylko śni się.

Wtem głos Butki się podniesie:
(małą pchają wciąż do ściany)
— Pseciez Butce tez jeść chce się,
dosyć macie juz, gałgany!