Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zasłużony odpoczynek: będziemy żyć, ucztować i słuchać mądrych przemówień przy kielichu krążącym do koła».
«Królu — rzekł tedy Kineasz i głos mu zadrżał — i cóż ci przeszkadza zająć się tem dzisiaj od razu?»
Ale Pyrrus go nie posłuchał.

17. PYRRUS I FABRYCJUSZ

Przeprawił się do Italji, mając z sobą nie tylko piechotę i konnicę, ale i słonie bojowe, które mu przysłał jego szwagier, król egipski Ptolemeusz II Filadelf (syn Ptolemeusza I, zmarłego przed kilku laty). W Tarencie zaprowadził surowy porządek, zamknąwszy wszelkie miejsca zabawy i zabrawszy całą młodzież do wojska: przewidywania Metopa sprawdziły się, Tarentczycy nanowo zmuszeni byli przyzwyczajać się do życia swej metropolji Sparty. Trzeba zaś było bardzo się spieszyć: armja rzymska stała już pod Herakleją w Lukanji (280 r.), bardzo blisko Tarentu. Tam Pyrrus wyruszył na czele sił epirskich i tarentyńskich. Ujrzawszy mocny front wojska rzymskiego, zdziwił się: «formują się nie po barbarzyńsku — powiedziała jak się biją, zobaczymy».
Niestety, zmuszony był dowiedzieć się, że i walczą oni nie po barbarzyńsku; prawda, wkońcu ich zwyciężył, ale zawdzięczał to zwycięstwo naprzód swej osobistej odwadze i przezorności, a następnie słoniom. Nigdy jeszcze Rzymianie nie widzieli tych potworów, które od miejsca bitwy nazywali «wołami lukańskiemi» (boves Lucae). Konie wytrzymać nie mogły ich postaci i zapachu i rzucały się do ucieczki, wywołując w szeregach nieporządek. Tak Pyrrus zwyciężył armję rzymską; wielu Rzymian zginęło, wielu dostało się do niewoli, ale i on sam stracił nie mało, a w tej liczbie dobrych i oddanych sobie przyjaciół — tak, że zwycięstwo nie zbyt go cieszyło.
W każdym razie postanowił skorzystać z jego owoców i ruszył z wojskiem dalej w kierunku Rzymu, przechodząc przez kraje Lukańczyków i Samnitów. Tu liczni tubylcy, którzy jeszcze nie zapomnieli swej dawnej