Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/372

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wypadło być pośrednikiem pokoju pomiędzy nieprzyjacielem a konsulem; rzecz prosta, jednakże, że warunki układów musiały być dość ciężkie: Hiszpanie wyzyskali korzyści swego położenia. Z tem wszystkiem wódz miał możność wycofania się ze sztabem i wojskiem, pozostawiając obóz w ręku nieprzyjaciela. Uszedł i Tyberjusz; na raz przychodzi mu na myśl, co będzie, gdy pokaże się w Rzymie bez ksiąg skarbowych? Wziąwszy ze sobą trzech wiernych przyjaciół, powraca do Numancji, już nie w roli pośrednika pokoju, lecz poprostu jako żołnierz rzymski. Hiszpanie zapraszają go do siebie. Drgnął Tyberjusz: ci spostrzegli jego wahanie: «Syn starego Grakcha niech się niczego nie lęka» dodali. Wówczas przyjął ich zaproszenie. Spotkali go z nadzwyczajnymi honorami, zwrócili mu jego księgi skarbowe i zaproponowali, by ze swego mienia zabrał wszystko to, co porzucił w obozie. Ale Tyberjusz wziął jedynie libacyjny kielich rodzinny i, złożywszy dzięki uprzejmym nieprzyjaciołom, odjechał.
Tymczasem w Rzymie czekały go ciężkie chwile. Senat odrzucił pokój, zawarty przez swego konsula, i ażeby usprawiedliwić się przed wrogami, uchwalił wydać im samego konsula. Hiszpanie zresztą nie chcieli go przyjąć, i Mancynus nadaremnie dzień cały stał pod zamkniętą bramą Numancji.
Jednakże to był początek oziębienia stosunków pomiędzy Tyberjuszem a senatem.
Tylko początek. Tyberjusz był, w najlepszem słowa tego znaczeniu, najświetniejszym młodzieńcem w Rzymie: oblicze jego tchnęło szlachetnością, a jednocześnie znamionowało dziwną delikatność; jego mowa, jego obejście, wszystko w nim było czarujące. Ponadto szła za nim sława waleczności. Klęska rzymskiego wojska w Hiszpanji nie dała mu coprawda możności okazania męstwa, ale wszyscy pamiętali, jak będąc jeszcze prawie chłopięciem i walcząc w armji Scypjona Mlodszego w Afryce, pierwszy stanął na murach zdobytego miasta. Zwłaszcza w prywatnej rozmowie urok jego był nieodparty. Zda-