Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Trzeba dodać, że Demetrjusz, choć niższy wzrostem od ojca, był nadzwyczajnie piękny, oświecony i w zachowaniu się czarujący; miał zatem wszelkie warunki, aby zachwycić Ateńczyków i aby poddać się ich urokowi. Chętnie też płynął z falą igrzysk i uroczystości, które następowały jedna po drugiej.
Ale odgłosy trąb niedokończonej wojny przerwały ten rajski sen: Antygon napierany przez Ptolemeusza wezwał na pomoc swego syna. Wobec tego wołania uciszyły się wszystkie zabawy i Demetrjusz, opuściwszy Ateny, udał się na pomoc ojcu. W jednej chwili otrząsnął się z rozkosznego znużenia i odmienił: stał się jak dawniej dowódcą czynnym i rozważnym.
Wojna toczyła się na wyspie Cyprze, koło Salaminy, która była świadkiem zwycięstwa i śmierci Kimona. Demetrjusz jął oblegać Salaminę, zajętą przez brata Ptolemeusza. Napróżno sam Ptolemeusz starał się przedrzeć do miasta, aby się połączyć z bratem: pobity na głowę przez Demetrjusza, musiał wracać do Egiptu.
Jako zwiastuna zwycięstwa posłał Demetrjusz do ojca jednego z dworzan, Arystodema z Miletu. Ten, wysiadłszy z okrętu, po cichu, z twarzą skupioną, ruszył do domu Antygona, nic nie odpowiadając na zapytania ludu. Wszyscy byli przekonani, że stało się jakieś wielkie nieszczęście: sam Antygon, blady i wzburzony, wyszedł na jego spotkanie przed wrota domu. Nagle Arystodem się wyprostował i, wyciągając prawą rękę, głośno zawołał: «Raduj się, królu Antygonie! Zwycięstwo nasze, wzięliśmy Cypr i szesnaście tysięcy jeńców». — «Raduj się i ty! — odpowiedział mu Antygon, z ulgą odetchnąwszy — a żeś nam napędził strachu, ja ci to jeszcze przypomnę». Ale pełne zapału okrzyki ludu zagłuszyły te słowa. «Niech żyje król Antygon! niech żyje król Demetrjusz!» słyszeć się dało ze wszech stron. Przyjaciele Antygona ukoronowali go natychmiast; Demetrjuszowi zaś sam Antygon posłał — koronę królewską. Dowiedziawszy się o tem, Ptolemeusz, Kassander, Lizymach i Seleukos również ogłosili siebie królami: rozpad-