Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

on Regulusowi straszną klęskę; sam Regulus i większa część jego wojsk dostały się do niewoli, reszta zaś uciekła ku morzu i ocaliła się dzięki flocie rzymskiej. Tak nieszczęśliwie skończyła się próba Rzymian przeniesienia wojny na ziemię wroga.
Kartagińczycy natychmiast skorzystali z owoców swego zwycięstwa. Z niesłychanem okrucieństwem ukarali mieszkańców miast, które przeszły na stronę Regulusa, myśląc, że w ten sposób na przyszłość powstrzymają je od zdrady; lecz powiększyli tylko niechęć ogólną dla swej władzy, ta zaś niechęć, jak zobaczymy, z czasem spowodowała nową wojnę, przez którą Kartagińczycy omało nie zginęli. Z Rzymem zaś zapragnęli zawrzeć pokój i w tym celu posłali tam jeńca — konsula Regulusa, poleciwszy mu, jeżeli nie osiągnie celu, uzyskać dla Kartaginy co najmniej przyzwoity wykup za wziętych do niewoli Rzymian; gdyby zaś i to się nie powiodło — powrócić do Kartaginy. Regulus wiedział, że w tym wypadku oczekuje go śmierć okrutna.
Regulus stanął przed senatem rzymskim w świątyni na Marsowem Polu i na zaproszenie konsula przedstawił obie propozycje Kartaginy. Zapanowało milczenie. «A ty sam co nam radzisz?» spytał go konsul. «Radzę — odparł Regulus — nie zawierać przedwczesnego pokoju i nie wyrzekać się zwycięstwa, które sądzone wam jest odnieść prędzej, czy później. Radzę dalej nie wykupywać jeńców i nie dawać przez to złego przykładu przyszłym pokoleniom: niechaj wiedzą Rzymianie, że niwolno ratować życia, haniebnie rzucając broń przed wrogiem». Obszernie i pięknie rozwijał Regulus tę myśl-senat zgodził się z nim.
«Niechaj bogowie błogosławią was!» powiedział Regulus i wyszedł ze świątyni. Przy wejściu czekała nań żona i dzieci, chcieli go powitać, lecz on odsunął ich od siebie. «Nie mam prawa witać was, — powiedział — nie jestem już obywatelem rzymskim, a więc i dla was jam już nie mąż i nie ojciec». I ten sam okręt odwiózł go do Kartaginy i tym razem na zawsze.