Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tego nieszczęścia i poniżenia: rozkazawszy wznieść stos, rzuciła się w jego płomienie, żegnając przekleństwami znikający okręt swego niewiernego gościa:

O, niechaj z prochu Dydony powstanie mściciel w przyszłości!

Tak zginęła założycielka miasta, któremu sądzone było przez długie lata pozostawać władcą morza zachodniego. Lecz Kartago, jak wogóle kolonje fenickie, wielce różniła się od kolonji greckich. Grek był przedewszystkiem rolnikiem, a dopiero potem kupcem; sam uprawiał swą ziemię i, kochając ją, jak matkę-karmicielkę, sam swą piersią bronił jej od nieprzyjaciół. Przeciwnie, Fenicjanin przedewszystkiem był kupcem; posiadając wielką flotę, wiedząc, gdzie można najtaniej nabyć towary i gdzie je drogo sprzedać, zdobył wielkie bogactwa, a swojem bogactwem opłacał pracę zarówno tych, którzy go karmili, jak i tych, którzy go bronili przed wrogiem. Innemi słowy, Kartago uprawiała ziemię pracą swych niewolników i prowadziła wojny przy pomocy żołnierzy najemnych; właśni zaś obywatele jej umieli jedynie rządzić i handlować.
Oto dla czego niema za co ich błogosławić: oni pierwsi wprowadzili do świata kulturalnego pracę pańszczyźnianą — t. zw. plantatorski system rolniczy. Ich rozległe i urodzajne pola w dolinie Bagradasu uprawiali niewolnicy, pracujący pod biczem okrutnych dozorców; w dzień pracowali, na noc zamykani byli w dusznych i cuchnących lochach; obchodzono się z nimi, jak z bydłem. Ludzie ginęli, lecz zboża było pod dostatkiem, i to taniego, tak, że Kartagińczycy mogli nietylko dobrze wyżywić samych siebie, ale także wywozić nadwyżkę. Z czasem «zboże afrykańskie» rozkupywano wszędzie na Zachodzie.
Lecz pomimo wszystko Kartagińczycy byli to czynni i mądrzy handlowcy, nie próżniaki; dla tego też potęga ich rosła. Hegemonja Kartaginy rozciągała się na kolonje fenickie w Hiszpanji, która była drogocenną dla