Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ich rozłączać, ani przyśpieszać odjazdu. Scena była prawdziwie rozczulająca, w której moc duszy kobiety, okazała się wyższą nad męzką. Bo gdy widziała rozpaczającego męża, niemogącego się uspokoić i ciągle wołającego: „O moja żono! — o moje dzieci!“ zdobyła się na te prawdziwie szczytne wyrazy: „Bądź spokojny, zostawiasz im matkę, zostawiasz im Polkę; pomnij, że dziś cnota w kajdanach, a zbrodnia swobodnie się przechadza“, Gustaw, nie stracił słyszę nic ze swej szlachetności i przytomności; uśmiechał się tylko, potrząsał kajdanami, nazywając je bransoletkami“. Szczegóły tej przymusowej podróży, pomieścił w listach do siostry (Górskiej z męża), pisanych w roku 1835. Jako obraz wrażeń 26-cio letniego młodzieńca, wyrwanego z pośród zajęć gospodarskich i prac poetyckich, zasługują one na poznanie. Przytaczam je więc dosłownie.
«Opuściwszy Warszawę wieczorem 29 lipca, na drugi dzień o tej samej godzinie, przejechaliśmy granice Królestwa Polskiego pod Brześciem, a w dziesięć dni później, stanęliśmy w Moskwie. Przejazd ten niewiele miał dla mnie powabu; nie nastręczyło się nic oczom moim, coby mogło zagłuszyć najsilniejsze wrażenia, że opuściłem to wszystko co było drogie sercu mojemu i że was może nie tak prędko zobaczę. Piasczyste równiny Litwy, nędzne kurne chaty włościan litewskich, i gospodarstwo wiejskie na niższym niż u nas stopniu stojące, jeszcze więcej do melancholii myśl moją uspo-