Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nadeszła wiadomość o ujęciu Zawiszy i jego towarzyszów, Gustaw już był pewny, że katastrofa nieunikniona, tem bardziej, gdy aresztowania rozpoczęły się na większą skalę. Ostrożność radziła wydalić się w dalszą okolicę; nastręczyła mu się po temu sposobność, gdyż na koniec czerwca wezwany został do Warszawy, w interesie nieletnich Rutkowskich, jako podopiekun. Przed wyjazdem, wyznał ojcu całą prawdę. Ojciec chciał się dla niego poświęcić, radząc, ażeby w razie aresztowania winę złożył na niego — że kiedy oddział był w lesie chrostkowskim, z jego to rozkazu dał pomoc rannemu. Tej obrony Gustaw przyjąć nie mógł, raz: że się opierała na kłamstwie, a powtóre: że kompromitując ojca, bynajmniej nie ocalała syna; postanowił więc „iść prawdą i zdać na Boga swoją przyszłość“. Dnia 17 czerwca, zaopatrzony w paszport, pożegnał ojca i ciotkę, która całując go ze łzami, przeczuciowo powiedziała: „już ja cię więcej, mój Guciu, nie zobaczę“. Z oczyma łez pełnemi, Gustaw pożegnał ich i w dwa dni potem 19-go czerwca był już w Warszawie.
Sprawa nieletnich, wizyty u krewnych i znajomych, kawiarnie i restauracye, spacery i kąpiele, wypełniły mu czas do końca miesiąca. Przełożył wtedy z „Feuilles d’automne“ Wiktora Hugo ładny wiersz „Do młodej kobiety“; ale niezbyt szczęśliwie. Dnia 1 lipca opuścił Warszawę, pożegnawszy znajomych w ogródku na Pradze. Przez Zegrze i Różan, przybył do stryja Feliksa w Suchcicach, a stąd