Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Świat przed moją znikł źrenicą,
Martwą ziemię opuściłem,
Raj minąłem, w niebie byłem,
Z moim czuciem, z mą dziewicą.
Śród boskiego zachwycenia,
Gdy jej ustek chwytam tchnienia,
Myśl ją bierze, śmieszna, pusta,
By oderwać od ust, usta,
Zniszczyć urok omamienia.
Tylko jeszcze, z cicha skromnie,
„Nie mów o tem“, — rzekła do mnie,
I pobiegła po dolinie.
Głos jej luby w dali ginie,
Coraz ginie — w końcu znika,
Jak porankiem śpiew słowika.
Nie goniłem — bo w mej myśli,
Już się nowy zamiar kreśli,
By nie zważać na przestrogę.
Jakież dla mnie szczęście, proszę?...
Jeśli poznać mam rozkosze,
A objawić ich nie mogę?
Nic nie taić — moje zdanie!...
Lecz mnie teraz czeka bieda,
Pewnie za to, piękne panie,
Żadna mi już buzi nie da.
1833 r.