Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

świecie rzeczywistym, ile wymarzonym, przedstawiającym, wieczną a nieustanną walkę ciemności ze światłem: Arymana z Ormuzdem. Poeta, jako wyobraziciel ducha ludzkiego, nie chciał przeciwko duchom ciemności zwoływać duchów jasnych, lecz radzić postanowił sam sobie:

Ja, myślą silny, wolą moją dumny,
Mógłżem do serca przystęp dać bojaźni
I słabym tworom mętnej wyobraźni
Poddać się, uledz, zaprzeć się sam siebie?...
Wszakże On, kiedy mnie stworzył i w niebie
Duchowi memu ukazał siedlisko,
Dał czystą wiarę, bym nie upadł nizko,
Bym się igraszką nie stał sił tajemnych,
Tych kolumn duchów, i jasnych i ciemnych;
Więc czarne roty, co mnie jeńcem brały,
Strąciłem nogą — i patrzyłem na nie,
Jak zdruzgotane o sterczące skały,
W głąb’, w najciemniejsze zapadły otchłanie.
Wtenczas myśl moja, skał grzbiety, gór głowy
Wziąwszy za stopnie, choć w przepaściach droga,
Szła śmiałym krokiem, niby Tytan nowy,
Wyżej i wyżej — do idei Boga.

Od Boga usłyszał „głosem piorunu“ wyrzeczone określenie stanowiska człowieka we wszechświecie, oraz jego zadania na nim:

Ty jesteś średniem ogniwem łańcucha,
Jądrem mej myśli; od ciebie do góry,
Coraz lżejszemi podnosząc się pióry,
Miliony istot szczebluje w świat ducha;
Od ciebie na dół — w otchłanie strącony
Ciągnie się tworów orszak nieskończony,