Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

znamy z jego własnego opisu, który w jednym z listów znacznie późniejszych do siostry pisanych, umieścił. Oto, razu pewnego jemu i pięciu jego kolegom w Płocku, przyszła „romantyczna“ myśl, zwiedzenia pieszo Nieborowa i Arkadyi. Wracając z wycieczki, wstąpili do Kunek, gdzie przez wzgląd na ich „poświęcenie“ i przez litość nad ich sfatygowanemi nogami, p. Sulkowski kazał zaprządz do potężnej bryki, a upakowawszy chłopaków „jak cielęta“, odwieść polecił do Płocka. Droga szła przez Korzeń, gdzie mieszkali pp. Zawiszowie. Jeden czy dwóch malców, dobrze znajomi w tym domu, zaproponowali złożyć gospodarstwu uszanowanie. Zajechali więc do dworu, zabawili chwilę i ruszyli do Płocka. „Prawda — dodaje Gustaw — że z tej wizyty, bardzo słabe pozostało dla mnie wspomnienie, bo nieznany, w nieznajomym domu pierwszy raz i tak krótko bawiąc, nie mogłem zatrzymać w pamięci, ani miejsca, ani osób, — ale do dziś dnia jeszcze nie mogę wstrzymać się od śmiechu, gdy sobie wspomnę, co ci państwo pomyśleli sobie, ujrzawszy wysypujący się z bryki, taki rój studentów“...
Jednym z kolegów w Płocku, był Ignacy Orpiszewski z Kujaw, z którym potem bardzo długie różnej natury utrzymywał stosunki; kolegami zaś, którzy w 1827 r. jednocześnie z nim szkołę wojewódzką z patentami kończyli, byli: Hieronim Bońkowski, Wincenty Sławęcki, Kajetan Kowalski, Julian hr. Dombski i Roman Wilamowski. Z po-