Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

najporządniejsza i najchlebniejsza, a tem samem i najbogatsza. Ograniczając się więc opisaniem miejsc, które przebyłem i którym miałem sposobność dokładnie się przypatrzyć, zajmę się obrazem gospodarstwa wiejskiego w okolicach Iszyma.
«Okolice Iszyma są to okiem nieprzejrzane stepy, na których całą zimę rozciągnięta szata śnieżna, iskrzy się pod promieńmi zimowego słońca, odbijającego się od tysiącznych gwiazd i kształtów, w jakie tutejszy śnieg jest skrystalizowanym, na których goniące się wichry i burze, zamieniają całą okolicę w tuman zamąconego śnieżnego oceanu. Z nadejściem wiosny, jakby różdżką czarnoksięską dotknięte, znikają śniegi i lody, i w dniach kilku całe stepy zaczynają się zielenić, a pracowita ręka śpieszyć się musi z uprawą, aby korzystać z dni ciepłych krótkiego lata i żeby zebrać owoce, które w długiej jesieni i zimie mają wynagrodzić trudy odpoczywającego rolnika. — Ziemia tutejsza wogóle jest bardzo dobra, tak, że nawóz zupełnie jest niepotrzebnym — byłby nawet szkodliwym bujności plonów. Ta ziemia już zacząwszy od Uralów, niema na swej powierzchni jednego kamyka: jest to sypiący się czarnoziem, prawie wszędzie jednakowy, wszędzie urodzajny; gdzieniegdzie widzieć można gliniaste grunta, a piaski pomiędzy osobliwości policzyć należy. Jednakże staranna uprawa niemało się przyczynia do bujności urodzajów. Grunt zorany sochą, a później zawleczony żelaznemi bronami zaraz z początku wiosny, leży