Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nareszcie ukazał się we drzwiach wachmistrz od dragonów francuskich, który, zapaliwszy sobie świecę, wszedł z pistoletem odwiedzionym w dłoni, a za nim kilku żołnierzy, uzbrojonych w pałasze i pistolety. W izbie za wywróconym stołem i pod ławami kryło się kilku powstańców. Francuzi powyciągali ich z kryjówek i zaraz powiązali. Nareszcie wachmistrz przybliżył się do mnie. Nie czekając, aż przemówi, rzekłem:
— Jestem oficerem francuskim.
— Co u dyabła! — zawołał — oficer francuski w takim stroju?
— Będąc w bitwie ranny, dostałem się do niewoli. Aby się wydostać na wolność, wziąłem ubiór hiszpański, ale, pojmany przez powstańców, byłbym niewątpliwie stracił życie, gdybyście nie nadciągnęli. Wam więc, dzielni dragoni, winienem ocalenie. Zresztą jeńcy, których tu macie, mogą wszystko to poświadczyć.
— To dobrze — rzekł wachmistrz — zaraz tu przybędzie komendant, to mu się pan przedstawisz.
Jakoż wkrótce przybył i komendant, dowodzący oddziałem dragonów, a z nim kilkunastu żołnierzy, prowadzących niewolników, pałaszami posiekanych i krwią broczących. Wogóle wzięto do niewoli około dwudziestu powstańców, a między nimi i starszego. Dowódca bandy, jego adjutant i Diego znikli; blizkość gór i wąwozów ułatwiła im ucieczkę. Francuzi chwalili się, że drugie tyle, co niewolnika, trupem położyli, ale to były tylko chełpliwe przechwałki.
Komendant dragonów, któremu w krótkości opowiedziałem moją historyę, przyjął mnie bardzo grzecznie. Opowiedział mi również, że, będąc na patrolu i mając sobie doniesione o zbieraniu się bandy powstańczej w tej wencie, podsunął się ostrożnie i wykonał napad, tak