Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wlewając mu wino cienkim strumieniem w otwarte usta, zawołał wesoło:
— Nie jest to wprawdzie zupełnie pro forma, ale za to po królewsku jesteś traktowany, jak jaki hidalgo. Coby to dał niejeden, gdyby go tak, zamiast wodą, winem pojono...
Trwała ta operacya czas jakiś. Gdy już Diego nie mógł łykać i prawie się dusił, adjutant kazał przestać, usta odkneblować i napowrót stawić do indagacyi. Zapowiedział przytem, że, jeśli i teraz prawdy nie wyzna, powtórnej próbie zostanie poddany.
Diego, siny, nabrzmiały, otwartemi ustami chwytał powietrze. Zapytywany, znakami pokazywał, że mówić nie może; po chwili jednak oświadczył, że wszystko wyzna, byle mu dano odetchnąć. Zadrżałem, nie już o siebie, ale o osoby, które Diego mógł skompromitować.
W tej chwili dał się słyszeć poza wentą strzał niedaleki. Uwaga wszystkich skierowała się naraz w stronę strzału. Diego, korzystając z tej sposobności, przez silne wyprężenie ramion, zerwał sznur, krępujący mu ręce; jak pantera, w jednej chwili poskoczył do stołu, zgasił świecę, a wywracając go, zawołał, nie wiem już on, czy kto inny:
— Francuzi! ratuj się, kto możesz!
Jednocześnie posypały się strzały, zabrzęczały szyby w oknie i rozległ się tętent nadbiegających koni. W izbie nastała ciemność, krzyk, zgiełk, przekleństwa, przewracanie ław, słowem, zamieszanie nie do opisania. Każdy widać tłoczył się do drzwi i otworów, by się czemprędzej na zewnątrz wydostać. Dokoła wenty słychać było uganianie się konnych i strzelaninę.
Po niejakim czasie umilkło wszystko. Ja, wtuliwszy się w mój kącik, czekałem z rezygnacyą, co z tego będzie.