Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy pan dajesz słowo honoru oficerskie, że wszystko, coś zeznał, jest prawdą?
— Na prawdziwość tego, com zeznał, mógłbym dać słowo honoru, ale go nie daję, bo jestem więźniem, a udzielenie go nic mi w mojem położeniu nie pomoże.
— A jeżeli na dowiedzenie się tego, coś pan przemilczał, użyjemy środków zmuszających?
— Odwołam się do pańskiego charakteru i do przypomnienia obejścia, jakiegoś pan doznał ode mnie w Saragossie.
— A jeżeli to nie będzie uwzględnione?
— To oświadczam, że żadne męki nie potrafią ze mnie wydobyć tego, czego powiedzieć nie mogę. Na wszystko jestem przygotowany.
— My jednakże prawdy dojdziemy — rzekł adjutant i z naczelnikiem krótką odbył pocichu konferencyę, po której zapytał mnie jeszcze:
— A wiesz, pan, jaka jest kara na jeńców wojennych, uciekających z niewoli?
— Właściwie jeńcem wojennym dotąd nie byłem, ale chciałem uniknąć niewoli i korzystałem z prawa, jakie służy każdemu człowiekowi w celu odzyskania wolności.
Adjutant oświadczył, że moje śledztwo zawiesza się, i kazał wprowadzić Diega. Ja zaś poprosiłem, aby mi zwrócono mój woreczek z medalionem i pierścionkiem, który leżał na stole przed piszącym protokół.
— To panu potrzebne nie będzie — rzekł adjutant.
— To są najdroższe moje pamiątki — odpowiedziałem — radbym je przy sobie do zgonu zachować. Co się z niemi stanie po mojej śmierci, to już mnie nie obchodzi.
Adjutant oddał mi woreczek i wskazał miejsce w kącie wenty najciemniejsze, abym się nie mógł z Diegiem wzrokiem porozumiewać. Po tem, co zaszło, przewidując,