Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niebezpieczeństwo. Połączenie nasze na ziemi hiszpańskiej jest niemożebne!
— Ależ, droga Manuela, zbyt groźnie wystawiasz sobie położenie nasze. Twoje trwogi niczem nie są uzasadnione. Przecież my tu mamy, siłę, i to potężną siłę. Ja sam potrafię cię zasłonić i obronić od wszelkich nieprzyjaznych pokuszeń.
— O nie, nie, Pablo! to być nie może. Ty nawet domyślać się nie możesz, jak możnych i zawziętych mielibyśmy na każdym kroku nieprzyjaciół. My we dwoje bylibyśmy za słabi, aby módz się im oprzeć. Jabym codzień w śmiertelnej była obawie, nie tylko o moje, ale i o twoje życie. Jedno tylko natychmiastowe oddalenie się z tych miejsc może nas ocalić.
— A więc — rzekłem — cóż chcesz, abym uczynił?
— Słuchaj, ja już dla siebie plan obmyśliłam, aby się uchronić od tych nienawistnych prześladowań. Chciałam się schronić do klasztoru; ten pewnoby mnie osłonił, ale klasztory zostały pokasowane, a jeśli gdzie się jeszcze znajdują, to i tych pewno krótka egzystencya. Pozostała więc mi tylko w rezerwie ucieczka. Mam tu paru znajomych rybaków, ludzi odważnych i gotowych do poświęcenia się dla mnie; oni codzień wyjeżdżają na morze łowić ryby, a władze portowe nie stawiają im w tem żadnej przeszkody. Otóż, jeśli w porze wieczornej zjawi się w porcie oficer i młoda kobieta, którzy będą chcieli łódką zrobić spacer po porcie, a nawet i trochę dalej wyjechać na morze, to im nikt tego nie wzbroni i nawet podejrzewać nie będzie, aby mogli mieć jakie inne zamiary. Łódka będzie zaopatrzona w dobre żagle i kilku zręcznych wioślarzy; raz wypłynąwszy z portu, rozwiniemy żagle i puścimy się ku Gibraltarowi, gdzie w kilka godzin powinniśmy stanąć, jeśli tylko będziemy mieli wiatr