Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w Grenadzie, ta barbarzyńska heca nie powtórzy się. Przyznam się jednak panu, że jeden jej epizod mocno mnie zainteresował, to jest, gdy na arenę wystąpił ów młody, ochotnik matador, który tego wściekłego byka położył. Obserwowałem go z uwagą. Jakiż to spokój, jaka pewność siebie! To prawdziwie do zadziwienia. Śledziłem każde jego poruszenie: żeby mu choć jeden muskuł drgnął w twarzy, — nie! A najmniejszy fałszywy ruch mógł sprowadzić to samo, co się przytrafiło matadorowi Nuniozowi. Rzeczywiście, z tej walki wyszedł prawdziwym bohaterem.
— A czy nie wiadomo panu generałowi — spytałem — kto był ten młody człowiek?
— Owszem, był mi przedstawiony przez alkada, jako jego znajomy. Ale nazwiska nie pamiętam. Przybył tu umyślnie z Sewilli, aby być obecnym walce byków.
Na tertulii było kilkanaście dam miejscowych, ale między niemi nie było Manueli, a chociaż rozmowa toczyła się głównie o wypadku w cyrku dnia bieżącego, to jednak żadna z dam nie umiała mnie objaśnić o osobie, o której pragnąłem bliższych zasięgnąć wiadomości.
Miałem chwilowo myśl udania się do Sewilli, czy tam nie napotkam Manueli. Ale ponieważ był to projekt z wielu połączony trudnościami, szybko go zaniechałem. Raz jeszcze podziękowawszy generałowi za łaskawe względy, udałem się na miejsce mego przeznaczenia.

VII.

Przybywszy do Malagi, z pomiędzy licznych rodaków, jakich tam zastałem, zaprzyjaźniłem się najwięcej z szefem batalionu, Korcz..., z którym wszystkie prawie chwile wolne od obowiązków razem przepędzałem, już to na przechadzkach po mieście, już to do portu, już