Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nieznajomy. Ta rozmowa kilkotysięcznego tłumu tak głośne przybrała rozmiary, że głuszyła wszelkie inne objawy czy to zadowolenia, czy niezadowolenia. Zwróciłem się do najbliżej siedzących z zapytaniem, czy nic wiedzą, kto był ów młody człowiek, który odbył tak świetną walkę, ale nikt objaśnić mnie nie mógł więcej nad to, że to był jakiś nie miejscowy. Ja nie spuszczałem wzroku z loży Manueli, ale już jej drugi raz nie ujrzałem; przypuszczałem nawet, że to może było złudzenie, ale zanadto miałem wzrok dobry, abym się pomylił.
Widowisko nareszcie się skończyło. Publiczność rzuciła się do wyjść; ja także tłoczyłem się między drugimi, żeby czemprędzej stanąć przed amfiteatrem. Widziałem wychodzące i odjeżdżające damy, ale pomiędzy niemi już nie było Manueli. Prawdopodobnie przed ukończeniem widowiska amfiteatr opuściła. Przy wyjściu spotkałem się tylko z generałem, który mnie życzliwie pozdrowił i prosił, aby tegoż dnia być u niego na tertulii. Z największą przyjemnością przyjąłem zaproszenie, będąc pewny, że się coś bliższego tam dowiem i o Manueli i o tym, któremu ona rzuciła wiązankę kwiatów.
Jeszcze nie wiele było osób, gdy przybyłem do generała. Rozpocząłem od podziękowania mu za łaskawie mi udzielone pozwolenie oglądania tak niezwykłego widowiska. Generał wypytywał zaraz, jakie też na mnie uczyniło wrażenie, opowiedziałem mu więc otwarcie doznane uczucia.
— Najzupełniej z panem je podzielam — rzekł generał. — Nie przypuszczałem, aby się można zachwycać obrzydliwszą zabawą. Po pierwszym byku miałem już dosyć, i gdyby nie moje stanowisko, które mi nakazywało pozostać, byłbym niewątpliwie amfiteatr opuścił. Drugi raz na podobne widowisko nie dozwolę; póki tylko będę