Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skiej areny w Madrycie, że dosyć powiedzieć, iż pochodzi z renomowanego stadia Salvatiera, aby mieć wysokie o jego wojowniczych usposobieniach wyobrażenie.
To wyrzekłszy, odemknął wrota tarasu, z których wypadł byk, wprawdzie niezbyt rosły, ale krępo zbudowany, ciemno-brunatnej maści z niewielkimi, cienkimi i mało zakrzywionymi rogami. Gdy stanął na środku areny, zaczął się rozglądać dzikiemi oczyma, wyprężaniem ogona i uderzeniami po bokach objawiając swoją niecierpliwość. Publiczność powitała go gromem okrzyków, a diestrosi poznali, że będą mieli z niebezpiecznym przeciwnikiem do czynienia. Jakoż byk nie długo rozglądał się po arenie; ujrzawszy blizko przy baryerze stojącego na koniu picadora, całym na niego uderzył impetem. Wprawdzie picador lancą pierwsze natarcie sparował, ale byk zaraz powrócił do walki i silnem uderzeniem rogów konia i jeźdźca powalił na ziemię. Zwrócił się potem do drugiego picadora, na przeciwnym brzegu areny stojącego, i tego również, jak pierwszego, z koniem przewrócił. Gdy diestrosi nieśli pomoc pierwszemu picadorowi, aby rannemu koniowi dać możność powstać na nogi, byk, załatwiwszy się już z drugim, powrócił do pierwszego, zadał mu nowe pchnięcie, powalił na ziemię, i znów nowem pchnięciem podniósł leżącego na nogi i na nowo przewrócił. Koń zaś drugi od ran zadanych mu przez byka już podnieść się nie mógł; nie pomogły ani bicze, ani ostrogi — prawie już zdychający zaledwie był w stanie unieść głowę nieco od ziemi. Gdy byk to zobaczył, powrócił z napadem, uderzał rogami, nurtując we wnętrznościach swojej ofiary, rozrywał je i daleko od siebie od rzucał. Zwierzę z ogromnego bólu zrobiło jeszcze wysiłek — aby zębami pochwycić srogiego, przeciwnika. Ta