Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

scena tak zachwyciła publiczność, że okrzykom i oklaskom końca nie było.
Wjechało dwóch nowych picadorów na, arenę, ale byk i z tymi równie prędko się uwinął, jak z pierwszymi. Publiczność była w zachwyceniu, ale nie syta wrażeń, dopominała się o więcej koni. Sędziowie walki zgodzili się na to i wystąpiła jeszcze trzecia para picadorów, którzy w krótkim czasie doświadczyli tego samego losu, co i poprzedni. W krótkim więc czasie byk ubił sześć koni, z tych dwa zdołano jeszcze wyprowadzić z wlokącemi się wnętrznościami, cztery zaś leżały bez życia; dwóch picadorów mocno potłuczonych uniesiono z areny. Publiczność była zachwycona, objawiała też wszystkimi swymi hałaśliwymi środkami zadowolenie. „Bravo valiente toro! viva valiente toro!“ rozlegało się po całym cyrku z ust tego tysiącznego ludu, który nie czuł nawet całej ironii w tym okrzyku, że ten, któremu życzyli życia, miał już z góry policzone minuty swojej egzystencyi.
Przed rozpoczęciem nowej walki z pieszo występującymi, usunięto chwilowo walecznego byka do tarasu, aby oczyścić arenę z trupów pobitych koni. Gdy trąby znak dały do pieszej walki, byk znowu ukazał się na arenie. Banderillerosi winni byli tylko swojej nadzwyczajnej zręczności, że potrafili ujść od pogoni zwinnego byka; żadnej strzały nie udało im się zapuścić w grzbiet jego, a jeden nawet z chulillosów padł uciekając, ale na jego szczęście byk tak był rozpędzony, że przebiegł ponad nim i dał mu sposobność zerwać się na nogi i uciec. Trąby położyły kres tej gonitwie, dając znak do występu matadora. Tłum, który ciągle okrzykami i oklaskami obsypywał byka „za waleczność, ucichł teraz, jakby przejęty uroczystością chwili, jaka nastąpić miała. Matador, stanąwszy oko w oko z bykiem, poznał odrazu, że ma