Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ich rannych i zabitych, pożegnał mnie życzeniem dnia pomyślnego.
Po ustąpieniu oddziału francuskiego, zająłem się raz jeszcze szczegółowem zbadaniem mojej improwizowanej fortecy. Była to w całem znaczeniu ruina; drzwi i okna zewnętrzne zabarykadowane, kamieniami, cegłami i workami z ziemią zawalone; strzelnice naokół wykute, jak w blokhauzie; dachy i sklepienia podziurawione, schody poniszczone, w ścianach wybite otwory, służące za komunikacyę; wszędzie pełno gruzów i szczątków sprzętów połamanych; do tego taki nieznośny odór z trupów, walających się na wszystkich piętrach, że wytrzymać prawie było niepodobna. Gdym robił przy świetle świecy przegląd tych pustek, strach mnie ogarnął, czy za pierwszym wystrzałem z działa reszta tych sklepień i dachów nie runie i w gruzach nas nie zagrzebie.
Zaraz po północy, gdy wszystko jeszcze było spokojne, odezwał się dzwon alarmowy na wieży Torre-Nuevo i już brzmieć nie przestawał; dźwięki jego, jakby za konających, żałobnie rozlegały się ponad całem miastem. Hiszpanie, widząc z naszej strony ruch i przygotowania, przysposabiali się także do olbrzymiej walki. Dzień więc obiecywał, że będzie gorący.
Trzeba było korzystać z chwil jeszcze spokojnych.
Stanowisko moje głównie było zagrożone z frontu od ulicy Cosso, mającej w tem miejscu szerokość około pięćdziesięciu kroków: Hiszpanie w domach, naprzeciw stojących, mogli zaprowadzić bateryę, zbombardować mój posterunek, a następnie wziąć go szturmem.
Z lewej strony dotykałem jakiejś wązkiej uliczki, której druga strona była zajęta, przez Hiszpanów; chociaż dom, przeze mnie zajmowany, miał grube mury i oprócz strzelnic nie było żadnego otworu na tę uliczkę, z tej strony