Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzał moją ranę i zadecydował, że rana jest cokolwiek zaniedbana, ale w paru tygodniach starannej kuracyi wyleczoną być może; zauważył jednak przytem, że dotknięty jestem ważniejszą słabością, bo piersiową, która, jakkolwiek w danej chwili nie przedstawia niebezpiecznego charakteru, to jednakowoż wymaga zaraz systematycznej a przezornej kuracyi. Potrzebując mnie jeszcze dokładniej wybadać, zapowiedział mi swoją wizytę za parę dni rankiem w mojem mieszkaniu, tak, aby mnie jeszcze w łóżku mógł zastać. Nie przepisał mi żadnego lekarstwa, tylko zalecił dyetę i spokojność, dodając w końcu, że jeśli się podejmuje mojej kuracyi, to li-tylko czyniąc zadość życzeniu don Enrica, któremu nic odmówić nie jest w stanie.
Tegoż dnia, w czasie mojej nieobecności w. domu, przyniesiono karteczkę dla, mnie, zawierającą tylklo te słowa: „Jutro o 10-ej rano bądź w kościele Ś-go Andrzeja“.
Pismo było ręki kobiecej. Ponieważ nikogo nie znałem, a nie miałem tej zarozumiałości, że każda kobieta, byle tylko na mnie spojrzała, we mnie się zaraz, zakocha, więc łatwo się domyślić mogłem, że to wezwanie nie od kogo innego, tylko od donny Izabelli pochodzić mogło.
Przyszły mi zaraz na myśl słowa don Enrica; w pierwszej też chwili miałem zamiar nie stawić się na wezwanie, ale rozważywszy, że to jedyny jest sposób dowiedzenia się czegoś pewniejszego o Manueli, że donna Izabella, unikając niesłusznych podejrzeń swego małżonka, tylko w ten sposób może mnie oo do wielu szczegółów poinformować, postanowiłem o naznaczonej godzinie stawić się we wskazanem miejscu.
Kościół Ś-go Andrzeja położony jest w części miasta