Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jakich?
— Erynii — mówi zupelnie cicho i zaczyna szeptać modlitwę.
Idziemy za jego przykladem. Lecz oto, jużeśmy minęli groźne miejsce i przed nami, w całym swym blasku, wznosi się biały marmurowy Akropol.
Serca zabiły nam mocniej: oto więc jest dzieło Peryklesa, dzieło Fidjasza!
Przed nami Propileje, na prawo, nad stromą skałą, mała świątyńka Zwycięstwa, wysoko na szczycie skały królewski Partenon. Jużeśmy skierowali się ku wejściu na Akropol, lecz Artemidor wziął mnie za rękę.
— Naszego Akropolu — rzekł — nie można oglądać wśród innych pomników miasta. Przyjdziemy tu ze świeżemi silami, a teraz zajmijmy się czem innem.
I poprowadził nas po poludniowem zboczu skały, pod murem Kimona, który ukrył przed naszemi oczyma pomniki Akropolu. Mimowoli zwróciliśmy wzrok w przeciwną stronę, lecz i ten widok był wspaniały: ponad portami i wybrzeżami widać bylo błękitne morze, miękkie kontury Salaminy, surowy profil Eginy, aż do mglistych zarysów gór peloponeskich. Kiedyśmy zrównali się ze świętem ogrodzeniem Asklepiosa, z jego zielonym gajem, małą świątyńką i szpitalem, rzekłem.
— Nie wiedzialem, że u was i ten bóg ma swój kult.
— Istnieje też u nas dopiero dziesięć lat — odrzekł Artemidor. — Nalegał na jego wprowadzenie Sofokles, nasz poeta i lekarz. Pobożni ludzie chętnie się tu udają 1 uzyskują uleczenie, nocując w szpitalu, dzięki snom proroczym. Mamy jednak również i szpital miejski, i lekarzy, opłacanych przez państwo, którzy leczą chorych bezpłatnie w duchu nauki Hippokratesa, Lecz najlepszym lekarzem jest nasze czyste, świeże powietrze ateńskie, którem teraz, na wzgórzu, tak przyjemnie oddychamy.
Minęliśmy ogrodzenie Asklepiosa; tu mur zlekka skręca na lewo i odsłania się nowy widok. Lecz nie on przyciąga naszą uwagę: przed nami ciągnie się niezmier-