Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzić zbyt prędko po oschoforjach, później zaś, w listopadzie, pogoda bywała słotna. Przeniesiono tedy to święto na jasne dni stycznia, i z drugiego stało się ono trzeciem; drugie zaś miejsce w szeregu zajęło święto grudniowe, t. zw. „Dionizje Wiejskie”.
Sok winny o tej porze nie zdążył jeszcze sfermentować: w beczkach, spoczywających w ziemi, mieściło się przeto nie wino, lecz moszcz winny, słodki, musujący i zlekka jedynie upojny. Dobywano go i w takiej postaci pito, ale po wsiach, upatrzywszy dzień pomyślny, nie ryzykując niepewnej podróży do miasta. Raczenie się moszczem szło w parze z wesolemi igrzyskami, właściwemi wiejskiemu otoczeniu... Szczególnem uznaniem cieszyły się zawody z miechem winnym... Była to skóra koźla, ale szerścią obrócona nawewnątrz; jej stronę zewnętrzną i bez tego gladką, jeszcze smarowano oliwą, nadymano powietrzem i kładziono na ziemi. Zawodnik obowiązany był rozzuć się i jedną nogą skoczyć na śliski wór skórzany; przeważnie nie udawało mu się na nim utrzymać, i padał śród głośnego śmiechu widzów. Temu zaś, kto skacząc na jednej nodze, dłużej od innych zdołał utrzymać się na miechu, otrzymywał jako zwycięzca, w nagrodę, sam ów miech, nie wydęty oczywiście powietrzem, ale napełniony słodkim moszczem.
Tak bawili się mężczyźni — i parobcy i chłopi. Inne, lecz nie mniej szumne były zabawy dziewcząt. Zgromadziwszy się w pobliskim gaju, urządzały one huśtawki i dla swych lalek i, prawdopodobnie, dla siebie. W obyczaju tym pielęgnowano pamięć o pierwszym wytwórcy wina Ikarjuszu i córce jego Erigonie. Ikarjusz od samego Dioniza nauczył się sztuki robienia wina z soku winnego; pragnąc podzielić się nowym wynalazkiem z włościanami innych wsi, wziął z sobą miech tęgiego napoju i zączął ich ugaszczać, Jednakowoż pierwsi jego towarzysze nie zdołali zachować miary: sięgnęli po czarę Krzywdy — głowa się zmąciła, nogi się pod nimi podcięły, wydało się im, że zostali otruci, i zabili Ikarjusza, Czekała Erigona dzień, czekała drugi — i wreszcie poszła