Strona:PL Zenon Przesmycki - Z czary młodości.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Bez jutra.


Idą a idą. Od tysiącoleci,
Snadź od eonów, których myśl nie sięga,
Widzi ich zimna wszechbytu potęga
Idących kędyś za gwiazdą, co świeci.

Za jaką gwiazdą? — Snów doskonałości,
Złud szczęścia, marzeń o wiecznym postępie.
Idą i wierzą, ziarna w losu stępie,
A czas ich ślady topi w znikomości.

Budują grody, tworzą poemata,
Sądzą, granice kreślą zła i dobra,
W tajnie przyrody myśl się wdziera chrobra,
Po szczeblach przyczyn w nieskończoność wzlata.

W nieskończoności cel znikł nakształt puchu.
Więc doskonałość, szczęście wieczne — cienie?
Pociechy trzeba! — Spokój — to próchnienie.
Cel, szczęście, życie — w drodze naprzód, w ruchu.