Przejdź do zawartości

Strona:PL Zenon Przesmycki - Z czary młodości.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I pierzchną mroczne cienie,
Lud swą moc poczuć da.

Jak wulkan, długie lata
Milczący, nagle bucha,
Tak pęknie grobu krata,
Rycerze wstaną ducha.

Przestaną być zagadką,
Jasnym się stanie cud:
Rodzinna gleba — matką,
Ojcem ich — prosty lud.

Nie z mieczmi, w stal zakuci,
Nowi ci woje wstaną,
Wiek ducha z nimi wróci,
Miłości błyśnie rano.

Świat przeżył się — i nudy,
Żal, przesyt dręczą nas;
Lud — prawdą swą — obłudy
Rozbije ciężki głaz.

Wyziębły serca wrzące,
Bez celu w dal pędzimy;
Ci nowej ery gońce
Rozpędzą zwątpień dymy.

Burzyliśmy wiek cały,
Któż nowy stawiał zrąb?