Strona:PL Zenon Przesmycki - Z czary młodości.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Migają błyskawicą,
Pochmurni, cisi, smętni,
Oczy im bólem świecą,
Pod końmi ziemia tętni.

Mkną tak. Od żniwa chłopek
Za nimi patrzy w ślad,
Porzucił złoty snopek,
A świat mu w oczach zbladł.

On nie wie, nie pojmuje,
Jakie w nim wstają burze,
Lecz sercem dobrze czuje,
Że słońce znikło w chmurze,

Że jakiś wróg-morderca
Radośnie śmieje się,
Że jakieś pękły serca,
Że na śmierć huf ten mknie.

Więc okiem ich prowadzi,
Choć giną już w pomroce,
A orszak w dal wciąż sadzi,
Dnie pędzą tak i noce.

Widzą ich gwiazdy, ranem
Witają blaski zórz —
Aż wreszcie przed kurhanem
Stanęli, świadkiem burz.