Strona:PL Zenon Przesmycki - Z czary młodości.djvu/097

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lecz gdym się wpatrzył — z jej cery przezroczej
Z ócz podkrążonych obwódką zsiniałą,
Ze zmarszczki bólu, co jej czoło mroczy,

Tak nieskończone znużenie wyjrzało
I taka boleść — cicha, ale żrąca,
Że dreszcz szaleństwa wstrząsnął moje ciało.

Czułem, że nagle coś się we mnie zmąca,
Że gniew się w sercu jakiś budzi wściekły,
I żal niezmierny, i smutek bez końca,

Że męki wszystkie ze wszystkiemi piekły
Przyjąłbym na się, byle tylko dla niej
Wszechmocne usta słowo łaski rzekły,

Dla mojej drogiej, a tak biednej Pani!