Strona:PL Zenon Przesmycki - Z czary młodości.djvu/045

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

»Śród przemian, i zjawisk, i dziwów tysiąca,
Nie znając początku istnienia, ni końca,
Wszechbytu przewija się nić.
Śmierć złudą jest; życie się nie rwie z mogiłą,
Bo wszystko trwać musi, jak jest i jak było,
Proch każdy wieczyście ma żyć.

»Czy widzisz, jak więdną rośliny jesienią,
A jednak na wiosnę znów kwieciem się mienią
Dywany wzorzyste pól, łąk.
A zważaj, jak dym się w powietrzu rozwiewa,
Jak niknie gdzieś w ziemi wiosenna ulewa —
To wszystko zatacza swój krąg.

»Spójrz w błękit nad sobą, jak pyłów miliony
Ku sobie tam ciążą przez całe eony,
W szeregi chcą skupić się brył.
I przejdą snadź wieki, i wieków znów wieki,
A bryły te będą w przyszłości dalekiej
Areną zapasów i sił.

»A dawne znów światy, rozsiane w przestrzeni,
Rozwieją się w pyły i znikną śród cieni,
Czekając na przyszły swój czas.
I zimna ta kula, ludzkości mieszkanie,
Snadź kiedyś siedzibą być waszą przestanie,
W pył każdy rozsypie się głaz.