Strona:PL Zapolska - Wodzirej T. 2.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
V.

Nazajutrz, w biurze, Tadeusz mimowoli śledził zachowanie się Malewicza.
Professional lover lwowski był widocznie nerwowo podrażniony.
Śmiał się, dowcipkował i co chwila odwoływał na bok Pozbitowskiego, Charłupkę i Bodockiego, z którymi coś szeptał, ściskając im ciągle ręce.
Koniarze kiwali głowami, zapewniali go tajemniczo, uspokajali, poczém rozchodzili się po to, aby za chwilę zejść się znowu i radzić w kącie tak, jak bengali, te ptaszki o czerwonych dzióbkach, rajcujące w kącie klatki i spowiadające się ze swych miniaturowych tajemnic.
Wielohradzki śledził z pod oka te wszystkie narady, nie biorąc w nich udziału.
Dzień był prześliczny, jesień nadciągała powoli, lecz już tu i owdzie drzewa w ogrodzie namiestnika przybierały odcienie złota i miedzi.