Strona:PL Zapolska - Wodzirej T. 2.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Pst! — uspokajał go Tadeusz — nie krzycz tak głośno. Namiestnikowa wróciła z teatru i będą pili herbatę w altanie, bo służba niesie światło i tace do ogrodu.
I nabrawszy spory zasób powietrza w płuca, zaczął dmuchać w rożek poduszki, która powoli wydymała się jak bania.