Strona:PL Zapolska - Wodzirej T. 2.djvu/286

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niewyraźnie, potem rozzuchwalony powodzeniem, dokuczać matce i wynajdywać bezustannie przyczyny do gniewu lub ironii.
Kilkakrotnie miał ochotę napaść na Tecię; ale dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na niego chłodnym i wzgardliwym wzrokiem. Zmieniła się teraz bardzo, powróciła do czerwonego jersey’u z różową kamizelką i do pretensyonalnéj fryzury włosów. W uszach i pod szyją świeciły się żółte gwiazdy broszki i kolczyków, ofiarowanych przez pana Janczewskiego, a na palcu serdecznym błękitniał niewielki turkusik, oprawny w wianuszek pereł. I razem z temi burżuazyjnemi klejnotami Tecia nabrała pewnéj buty małomieszczańskiéj, pewności siebie, nie zatracając jednak dawnego wdzięku. Widocznem jednak było, iż Tadeusz przestał na nią działać, że dziewczyna zbuntowała się naprawdę i nie chce dłużéj znosić tyranii wodzireja.
Ofiarą więc rozdenerwowania miłosnego Tadeusza padła teraz Wielohradzka.
Stara kobieta chyliła się widocznie ku starości pomimo od rana włożonego gorsetu, gładko i ładnie przyczesanych siwych włosów i téj wielkiéj dystynkcyi, która ją opromieniała aureolą zdetronizowanéj królowéj.
Kaszlała nieraz noce całe, dławiąc się i krztusząc. Kryła twarz w poduszki, nie chcąc kaszlem swoim budzić Tadeusza, który także leżał, nie śpiąc, z oczy-