iż jedynie tylko szalona miłość mogła skłonić Maleniową do podobnego kroku.
I sam w swych oczach zaczął się dąć i pozować na człowieka niezmiernéj wagi. Wściekłość ogarniała go na myśl, że nikt nie może wiedziéć o jego tajemnicy, zazdrościć mu, patrzéć na niego z podziwem i uwielbieniem.
Kochanek Maleniowéj!
Była to wspaniała rola, pozycya tak świetna, o jakiéj żaden z professional lover’ów lwowskich marzyć nawet nie śmiał.
I ztąd Tadeusz urósł nagle w zuchwalstwo i pychę. Kto wie, do czego ta sytuacya doprowadzić go mogła... Los gotował mu ciągle nadzwyczajne niespodzianki. Należało tylko umieć czekać. Na co? Nie wiedział, ale czekać postanowił.
W pierwszych chwilach oczekiwanie to przychodziło mu z pewną łatwością. Żył wspomnieniami i pewnością. Powoli przecież milczenie Muszki zaczynało go dręczyć i wprowadzać w stan bezustannego niepokoju. Fantazya jego pracować teraz zaczęła. W nocy snuł całe tomy powieści, jak podrostek zakochany w pensyonarce. Rano wstawał niechętnie i z trudem wciągał się w szarą i cichą rzeczywistość. Jedynie tylko nadzieja otrzymania znaku życia od Muszki dodawała mu bodźca i stawiała moralnie i fizycznie na nogi. Lecz dzień za dniem mijał i cisza była coraz większa. Tadeusz zaczął, z początku
Strona:PL Zapolska - Wodzirej T. 2.djvu/285
Wygląd
Ta strona została skorygowana.