Strona:PL Zapolska - Wodzirej T. 2.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XII.

Na estradzie, pokrytéj purpurowem suknem i udrapowanéj białym i różowym muślinem, siedzi stara pani Bodocka w fioletowéj aksamitnéj sukni.
Na głowie ma brylanty, na rękach ma brylanty, na piersiach ma brylanty, na szyi ma brylanty, w uszach ma tak wielkie brylanty, że aż dwa druciki, założone za włosy, podtrzymują te olbrzymie kule, z obawy, aby uszy magnatki nie przerwały się wskutek tego ciężaru.
Oświetlenie jaskrawe, elektryczne, zapala czarodziejskie blaski w massie tego skrystalizowanego węgla. Na tylnéj ścianie gobelin, zielonawy, przygasły, służy za doskonałe tło dla uwydatnienia promieni tego słońca. I wzrok każdego wchodzącego do sali balowéj ciągnie ta światlana massa, rozsypująca dokoła tęcze ogni i blasków. Siedząca obok namiestnikowa, księżna Ponikwicka, Malężyna i inne gasną zupełnie ze swą wystawą turkusów, szafirów, pereł i opali.