Strona:PL Zapolska - Wodzirej T. 2.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Moralnie była to najdoskonalsza i typowa panna, dobrze wychowana i dobrze urodzona. Nie była ona ani lepszą ani gorszą od tych, które razem z nią tańczyły kotyliona. Wiedziała, iż na świecie jest nędza, i że ci, którzy mają dużo, powinni być „miłosierni”. W wielki post robiła powijaki i włóczkowe kaftaniki dla ubogich dzieci. Lecz to, co posiadała, należało się jéj wedle jéj pojęcia. Z nowych prądów nie znała ta kobieta nic i znać nie chciała. Czytała Lottiego, Bóurgeta, Stendhala i tych autorów polskich, którzy u nas funkcyę podobną w literaturze spełniają. Przerzuciła raz „Eve futurę” Villiers de l’Isle Adam’a, i nie zdziwiła się nawet, że nic nie zrozumiała z tych genialnych myśli. Gdy była we Włoszech, Botticelli i Piotr del Santo pociągnęli jéj wzrok czystością prawdziwego artyzmu, lecz nie zatrzymała się przed nimi, gdyż całe towarzystwo szło podziwiać woskowe gabinety naśladowców Rafaela. Ciągnęły ją ku sobie tęsknice ruskich piosenek, lecz zadawała gwałt swéj duszy, udając, że lubi.. Masseneta.
I we wszystkiem i zawsze ta kobieta czyniła sobie przymus ciągły, bezustanny, regulując (teraz zwłaszcza) swe słowa, ruchy, czyny, stroje, niemal myśli, do składu galeryi widzów, która ją otaczała.
Kolory lila i blado-zielony sprawiały jéj oku przyjemność Wzrok jéj lubował się w tych barwach, lecz wygnała je ze swéj tualety, gdyż były