Przejdź do zawartości

Strona:PL Z Krasiński Listy (Lwów) 3.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tylko“, lecz owszem i myśl i serce; a pierwszą kuj w wszechświat jak kroplą w granit, drugiem kochaj, i w tej chwale miłości patrz na wszechświat, zgaduj jaka ostateczna będzie forma jego! Poezya niczem innem jak ciągłem tej ostatecznej formy widzeniem, apokalipsą odbywającą się w duszy ludzi od ośmiu tysięcy lat; znakiem niezawodnym, że jest związek, że jest wspólność między nami, a tem co będzie na końcu! Nazwiesz‑li to rajem czy nową Jerozolimą, czy wniebowstąpieniem, czy niebios zstąpieniem, czy pójściem planety w drogi mleczne, czy przerobieniem jej na wstęgę mleczną: to wszystko, to anegdota przyszłości, to sposób, w którym się to odbędzie! Idea zaś tego, pomysł tego, to to, że to się odbędzie; a przeczucie formy tego, to poezya! Powiedz, czyś równego ze mną zdania?
A teraz, mój drogi Edwardzie, zostawię ciebie twoim cichym penatom, twoim Larom domowym. Jeśli ci one kiedy szepną do ucha, żem winien tobie tysiąc rubli sr., to proś ich odemnie by czekały, aż będę mógł je oddać.
Wszak zaniesiesz tę prośbę moją przed Lary i Penaty twoje, wszak Bogi domowe nieraz gniewają się na mnie za to? O wdzięczności mów im także mojej, bo kiedy tobie o niej wspominam, ty słuchać nie chcesz; zatem im mówić i wiecznie powtarzać będę, żem ci do zgonu i całem sercem wdzięczny za twoją dobroć i przyjaźń.

Twój
Zygmunt.


Adres mój: Torlonia; lub poprostu: Rom, poste­‑restante.