imię matki wymawiała w sposób prawdziwie wzruszający i błagała o odkrycie, czy jéj matka żyje, lub umarła, a mówiła to słowami o i akcentem do łez pobudzającym! — Na ten więc grunt wejdę... tę strunę poruszę... — Mała, osamotniona na tym świecie i wskutek tego zrozpaczona wzywa rodziny, któréj posiadanie przeczuwa, i którą przed nią ukrywają. Boi się ona otaczających ją cieniów, które naumyślnie zgęszczono i założył bym się, że niedowierza nawet Urszuli Sollier. Przypadek wydarzony powiernicy nieboszczyka twego wuja i wynikające ztąd opóźnienie, zwiększają pragnienie panienki poznania tego co przed nią skrywają i dostania się do Paryża, gdzie ma nadzieję uchylenia rogu zasłony... — Ma ona silną wiarę, że jéj matka żyje i odchodzi od zmysłów na wspomnienie, że może kiedyś znaleźć się w jéj objęciach... — Idzie o wyeksploatowanie miłości dziecięcéj...
— I sądzisz, że ci się uda?...
— Nie odpowiadam za nic, lecz mam mocną nadzieję.
— Jakaż ma być moja rola?
— Żadna zupełnie, aż do nowego rozkazu.
— Czy mogę wracać do Paryża?
— Jutro z rana, najpierwszym pociągiem, jeżeli chcesz. — Będziesz o ile można najmniéj wychodził z domu i przygotujesz się na wszelki wypadek, gdyż lada chwila mogę cię potrzebować....
— Dobrze....
— Trzeba mi pieniędzy.....
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/378
Wygląd
Ta strona została przepisana.