Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/377

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Niestety! to jest niepodobieństwem... — wybąkał Paskal.
— Ej co znowu! — Niepodobieństwo to głupi wyraz wynaleziony przez głupców! — Dla ludzi inteligentnych, — (a ja do nich należę) — on nie istnieje!
— Cóż chcesz uczynić?
— Dowieść ci, że będę jednym z najużyteczniejszych sprzymierzeńców i połączyć swój los z twoim, tak jak gdyby on był moim własnym!... — Wszak mówiłeś, że hrabia może skończyć co chwila?...
— Ja jestem tego zdania.
— Zatem idzie, ażebyś my przewidując tę ewentualność, jak najprędzej byli w Paryżu...
— Ale córka Roberta Vallerand zatrzymuje cię w Maison Rouge...
— Nie długo ona mnie będzie tu zatrzymywała... — Znalazłem sposób, aby ją ztąd oddalić...
— Samą?
— Tak jest.
— A jéj towarzyszka, Urszula Sollier?
— I na nią przyjdzie kolej... — Przedewszystkiem trzeba usunąć dziewczynę...
— I masz pozór?
— Zdaje mi się, że mam... — Rozmowa podsłuchana w hotelu, w Troyes, pomiędzy dziewczyną i gospodynią, pozwala ustawić baterye... — Widocznie mała wie o tém, iż jéj urodzenie otacza tajemnica i rozumie, że coś uparcie przed nią skrywają... — W sercu jéj wre miłość dziecięca, w prawdzie platoniczna, ale bardzo wygórowana... — Słyszałem jak