Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Były robotnik otworzył nagie drzwi i rzekł opryskliwie:
— Czy tu się kto pytaŁ o mnie.
I jednocześnie zbliżał się do flamandki.
Ta podniosła głowę i ukazała twarz zmienioną i oczy zamglone i mrugające.
W lewej ręce trzymała szklankę, a w drugiej jeszcze do połowy pełną butelkę.
W około niej powietrze nasycone było silnym odorem alkoholu.
Oskar od pierwszego rzutu oka poznał, że jego matka była pijana.
— Godferdam! — zawołał uderzając nogą.
Poczem wyrwał jej butelkę i szklankę.
Stara usiłowała po wstać i zdołała to do połowy uczynić, ale nie mogła się utrzymać na nogach i upadła na krzesło, wydając głuche krząknięcie.
— I ty śmiesz utrzymywać, że ja ci daję umierać z głodu!.. — mówił dalej były robotnik taboru z wściekłością. Zkąd masz pieniądze, za któreś kupiła tę jałowcówkę?
Flamandka utkwiła ogłupiały wzrok, w syna i wybełkotała:
— To ten pan...
— Jaki pan?
— Ten co przychodził co do roboty... w Brukselli... e stolarni...
— Co tam matka bajesz?... Jak on wyglądał, ten pan?...