Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Blanche otworzyła leżący na stoliczku pulares, a wydobywszy zeń dwa urzędowe dokumenty, położyła je przed hrabią.
— Oto dowody — rzekła, iż pochodzę z rodziny szlacheckiej. — Oto moja metryka, świadcząca, iż Blanche-Antoinette Lizely przyszła na świat w Tuluzie 24-go sierpnia 1843 roku. Ojcem moim jest baron Lizely, dowodzący bataljonem strzelców, oficer legji honorowej; matką, Henrietta Aubert, jego prawna żona. Mam dziś lat dwadzieścia cztery. Nie bardzo więc starą jestem.
Paweł rzucił okiem na papier, w którego autentyczność chętnie wierzył.
Blanche mówiła dalej:
— Oto akt zejścia ojca mego. Zmarł on w Paryżu dnia 6-go grudnia 1855 r. Ah! gdyby był żył!...
Wzruszenie przerwało jej mowę. Po chwili ciągnęła dalej: — Miałam lat dwanaście, gdy jednego poranku, obudziłam się sierotą, bez żadnej rodziny i bez majątku. Matkę bowiem straciłam w rok po urodzeniu, a kapitalik czterdziestu tysięcy franków, który złożony był w jednym z banków, przepadł, gdyż bank zbankrutował. — I nie wiem, co by się było ze mną stało, gdyby nie opieka oficerów podkomendnych ojca mego, którzy niezwłocznie podali prośbę do ministra wojny, a ten, polecił odwieść mnie do zakładu wychowawczego w Saint-Denis. Prawo to przysługiwało mi w zupełności.
W siedmnastym roku życia skończyłam nauki i wysłuchałam wyroku, że należy mi samej myśleć o mojej przyszłości.
Dnia jednego przełożona wezwała mnie do siebie i oznajmiła, że ma dla mnie korzystne miejsce u bogatej rodziny angielskiej. Propozycja była nader korzystna. Lord Sudley był parem Anglji. Żona jego zawsze chora, pragnęła znaleść we mnie opiekunkę i towarzyszkę dla dwóch córeczek, które ujrzawszy mnie, pokochały szczerze i serdecznie, czyniąc mi życie latwem i przyjemnem.