Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


ROZDZIAŁ XXV.
Dramat.

Pierwszy kwiat uczuć rozwinął się w sercu Małgorzaty dla człowieka, którego Bóg i ojciec przeznaczyli jej za małżonka.
Mimo upokorzeń, które znosiła od pewnego czasu, mimo cierpień zadanych jej przez tego człowieka, młoda kobieta zachowała dla niego w sercu pewne przywiązanie.
Z wielką też uwagą i niepokojem zaczęła badać postępowanie męża i tej, którą świat uważał za jego kochankę.
Pierwszy dzień upłynął spokojnie. Hrabina nie nie dostrzegła, prócz czułej zażyłości, wiele mówiącej, lecz nie mogącej służyć za dowód zdrady.
Wieczór nadszedł, Małgorzata w swej niewinności nie pomyślała o tem, iż należało podwoić czujności. Sądziła, że z końcem dnia, kończyło się jej zadanie.
Dopiero nazajutrz myśl ta niby błyskawica oświeciła jej umysł.
Apartament hrabiny znajdował się w prawem skrzydle pałacu, na pierwszem piętrze. W lewem zaś skrzydle mieszkała panna Lizely, na temże samem piętrze pokoje hrabiego znajdowały się na dole pod jej mieszkaniem. Dwa te apartamenty łączyły się z sobą krętemi schodkami.
Wieczór upłynął zwykłym trybem. Blanche usiadła do fortepianu i swym pięknym głosem śpiewała arje włoskie, którym Paweł przysłuchiwał się z zachwytem.
Powróciwszy do swoich apartamentów Małgorzata rozebrała się i odesłała swą pannę służącą, a zarzuciwszy na siebie biały negliż, usiadła w wielkiem krześle i pogrążyła się w zamyśleniu.
Co chwila spoglądała na zegar i znów zapadała w zadumę.