Strona:PL X de Montépin Z dramatów małżeńskich.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wtedy dopiero zrozumiała młoda hrabina, czem był dla niej ten jedyny, prawdziwy przyjaciel. Jaką próżnię uczuwa dokoła siebie, gdy go niema. Z przestrachem powiedziała sobie, iż nieobecność Pawła mniejszą sprawia jej boleść, niż oddalenie barona de Nangés.
Nazajutrz rano panna służąca Małgorzaty przyniosła swej pani list.
— Posłaniec odjechał natychmiast — rzekła.
Małgorzata spojrzała na adres listu. Pismo było nieczytelne i niekształtne. Rozerwała kopertę i oczy jej spoczęły na nazwisku, którym list był podpisany. Serce jej uderzyło gwałtownie.
P. de Nangés po raz pierwszy pisał do Małgorzaty. Co mogło być tego przyczyną?...
Widocznie list był pisany drżącą ręką, litery podobne stawia dziecko lub starzec.
„Zrozumiałaś pani — pisał René — że moja nieobecność w Montmorency wczoraj, musiała mieć ważną przyczynę?
„Ufałem, że dziś sam wytłomaczę to pani, lecz i dziś nie mogę wyjechać. Wczoraj biłem się na szpady, otrzymałem cięcie w prawe ramię. Cierpię bardzo, lecz wyzdrowieję rychło, bo tego chcę. Pragnienie ujrzenia cię, pani, będzie dla mnie najskuteczniejszem lekarstwem.
„Przyjm łaskawie te słów kilka, chwiejną kreślonych ręką, oraz zapewnienie szacunku, którym przejęte jest serce moje, szczerze ci oddane.“
Boleść złamała na chwilę biedną kobietę. Lecz wkrótce spokój powrócił pozornie. Hrabina powzięła postanowienie nierozważne, zgubne, które jednak czystość jej serca usprawiedliwiała w zupełności.
— Jestem kobietą, lecz odwagi mi nie brak — pomyślała... — Uczuć szczerych czynem dowiodę... René jest chory, samotny opuszczony... cierpi, umiera może — powinnam biedz do niego... Jadę.
Małgorzata nie chciała czekać, aż głębsza rozwaga nadejdzie. Natychmiast kazała zaprzęgać konie i odwieżć się do stacji kolei.