Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jutro... w me strony... mam oddać mamce?.. — mruczał zdziwiony służący.
— Żadnych uwag... żadnych dociekań!... — zawołał Gérard; — masz być posłusznym, spełniać, co ci rozkażę!
— Dobrze, panie... — rzekł sługa, zabierając niemowlę, podczas gdy Paweł Gérard szedł po schodach na pierwsze piętro, do swego mieszkania.

XIII.

Wielki ogień płonął na kominku.
Kulista lampa oświetlała biurko zarzucone książkami, arkuszami papieru i manuskryptami.
Paweł Gérard, człowiek głębokiej nauki, był profesorem obcych języków w jednem z francuskich kolegiów.
W owej chwili miał lat trzydzieści.
Kilka rysów wystarczy na opowiedzenie jego zwykłej historyi miłosnej z Walentyną.
Młode to dziewczę, uczciwe i skromne, pracowało w jednym z magazynów mód przy ulicy Vivienne.
Gérard, lekkomyślnego charakteru, spotkawszy po kilkakrotnie Walentynę, starał się ją złudzić pozorem kłamliwej miłości.
Dziewczę, ukochawszy go sercem i duszą, ponieważ pięknym był chłopcem i gładko wysławiać się umiał, dziewczę to, dotąd skromne, uczciwe, opuściło swoją rodzinę, przeniósłszy się do mieszkania, wynajętego przez swego kochanka.
Związek ich trwał przez sześć miesięcy.
Po upływie tego czasu Gérard, który był człowiekiem bez serca, opuścił ją bez żadnego skrupułu, pozostawiwszy nieszczęśliwej parę stufrankowych biletów. Rozpacz biednego dziewczęcia nie miała granic.
Niezadługo dziecię na świat przyszło.