Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/705

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XV.

Nastąpiła chwila milczenia, poczem panna Verrière, z pewnem, a łatwem do zrozumienia wąchaniem zapytała:
— Powiedzże nam, Joanno, czy masz nadzieję otrzymania pomyślnego skutku swych starań, o jakich mówiłyśmy w Saint-Mande, podczas zaślubin Wiktoryny? Czy zmieni się nareszcie wasz opłakany stosunek... czy Paweł Béraud zdecyduje się spełnić obowiązek uczciwego człowieka?
Joanna smutno potrząsnęła głową.
— Twoje milczenie powiadamia mnie lepiej nad słowa — odrzekła panna Verrière. — Paweł nie chce spełnić tego, co mu uczciwość i honor nakazują, nie chce naprawić błędu, nadać nazwiska swej córce...
— Niestety! nie śmiem mu nawet mówić o czemś podobnem — odpowiedziała młoda kobieta łzy ocierając. — Wiem dobrze, iż otrzymałabym na to odpowiedź brutalną. Paweł nie kocha mnie już... widzę to dobrze. Nie stara się nawet ukryć, iż jestem dlań ciężarem. Przed miesiącem, miałam jeszcze jakieś złudzenia w tej mierze... miałam nadzieję, iż za pomocą poświęcenia, zaparcia się siebie, tkliwości, potrafię go zjednać dla siebie. Dziś, straciłam wszelką ułudę... niemam się czego spodziewać, czuje, iż jestem zgubioną. Nasze pożycie domowe jest piekłem! Ach! gdybyś kuzynko wszystko wiedzieć mogła!.:
Tu biedna przerwała, przyciskając piersi rękoma. Dusiły ją łkania.
— Cóż się to dzieje? — zapytała żywo Aniela.
— Wstydzę się nawet o tem opowiadać...
— Mów z całą otwartością, Joanno. Wobec nas możesz się wynurzyć jawnie ze swych boleści.
— Tak jest... — dodała siostra Marya; — opowiedz nam swoje cierpienia z całem zaufaniem, a jeżeli będzie w naszej mocy ulżyć ci w czemśkolwiek, bezzwłocznie to uczynimy.