Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/702

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przybyli nareszcie.
— Jest pani w domu? — zapytał Paweł odźwierną.
— Niema jej, panie... Wyszła przed godziną, wraz ze swą małą. Mówiła, iż wypadnie jej być może dłużej zabawić i klucz pozostawiła.
— Pójdź pani do właściciela, proś go o przygotowanie kwitu z komornego za kwartał bieżący i ubiegły. Obce wam zapłacić. W interesie urzędowym wysyłają mnie do Lyonu. Wjeżdżając dziś wieczorem., sprzedają wszystkie meble i sprzęty.
— Ha! otóż niespodziewana wiadomość... — zawołała odźwierna. — Czy pani wie, że pan wyjeżdżasz?
— Dowie się o tem, skoro powróci. Tymczasem pośpiesz się pani, proszę.
— Idę natychmiast.
Kupiec mebli, wprowadzony do mieszkania Pawła, ocenił wszystko co się w niem znajdowało na simę tysiąca dwustu franków. Była to trzecia część zaledwie rzeczywistej wartości, wachać się jednak sprzedającemu czas nie pozwalał.
Béraud zgodził się na tą sumę, odebrał pieniądze, zapłacił za dwa zaległe kwartały komorne i podczas gdy wynoszono meble, upakował w jeden skórzany kuferek swoje ubranie i bieliznę, w drugi, rzeczy Joanny i małej Liny, kazał znieść swe rzeczy do fiakra, oczekującego przed domem, a zszedłszy sam następnie, rzeki do odźwiernej:
— Wiem gdzie pani poszła, jadę tam ażeby się z nią zobaczyć. I odjechał.
W pięć minut później złożywszy swe rzeczy w Prowanckim hotelu, wrócił do fiakra...
— Dokąd mam jechać? — zapytał woźnica.
Béraud podał adres mieszkania Juliusza Vèrriere, ułożył już bowiem sobie naprzód plan postępowania.
Będąc przegnanym, że Joanna poszła do córki bankiera po odbiór należności, postanowił czekać na jej powrót na bul-