Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/675

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bie... mam prawo działać według mej woli i dowiodę ci tego! Oddaj mi natychmiast to, co ci pozostało z twej biżuteryi!..
Joanna z cichą rezygnacyą, postawiła szkatułkę przed Pawłem, poczem uprzątnąwszy ze stołu wyszła do kuchni gdzie Lina ukryła się popłakując.
Dawszy jeść dziecku, rozebrała je i ułożyła w łóżeczko, gdzie wkrótce zasnęło.
— Przez ten czas Béraud, otworzywszy szkatułkę, przebierał w tej skromnej biżuteryi, odkładając na bok sztuki niemające żadnej wartości, lub bardzo małą, kosztowniejsze zaś owinął w papier i schował do kieszeni.
Weszła Joanna. — Zabrałeś wszystko? — smutno zapytała.
— Wziąłem to, co mi się wziąść podobało.
— Z tej sumy jaką ci lombard udzieli, pozostawże coś przynajmniej na trzewiczki dla Liny, dziecko to chodzi w całkiem dziurawem obuwiu.
— Przedewszystkiem najeży zapobiedz temu, aby mnie nie ścigano i nie wsadzono do aresztu za długi.
— Myśl jednakże i o swej córce.
— Ubranie dziecka do ciebie należy.
Biedna Joanna po raz drugi pochyliła, głowę, pojmując, że z takim człowiekiem wszelka dalsza walka staje się niemożebną.
Siadła do szycia. Paweł spać się położył.
Łzy jedna po drugiej spływaj na jej robotę. Czyż bowiem było jej podobna zachować jeszcze jakiekolwiek złudzenie? Mogłaż nie zrozumieć, że pomiędzy nią a Pawłem wszystko już było skończonem?.. że z każdym dniem coraz się więcej od niej usuwał i że ten człowiek nieposiadał nawet uczucia ojcowskiej tkliwości dla swojej małej Liny.
Nędza szybko się zbliżała. Jak się to wszystko zakończy?
Ciemna zagadka pozostała nierozwiązaną.