Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/612

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Idę do niego.
Aliści ledwie weszła na pierwsze stopnie schodów, zatrzymała się, zdjęta przestrachem.
Huk głuchy, jakoby wystrzału, dobiegł jej uszu.
— Ach! — zawołała — on się zabił!... jestem tego pewną... Na pomoc... ratunku!
— Na to wezwanie przybiegł kasyer z odźwiernym i kilku posługaczów teatralnych.
Stanąwszy u drzwi, zastukali, nie odbierając jednak żadnej odpowiedzi. Jęk tylko cichy, jakby rodzaj skargi, zaszemrał wewnątrz mieszkania, poczem dał się słyszeć nowy wystrzał powtórnie.
Kasyer odskoczył, wołając na odźwiernego:
— Biegnij po komisarza policyi i przyprowadź go... La Fougère usiłuje odebrać sobie życie:..
Odźwierny pobiegł.
W chwili tej Leona, pod którą z nadmiaru wzruszenia nogi się chwiały, dosięgnęła ostatniego szczebla schodów.
— I cóż? — zapytała.
— Słyszałem jęk... rodzaj chrapania... potem drugi wystrzał — rzekł kasyer. — Teraz wszystko ucichło... zapewne skonał nieszczęśliwy!
— Raczej łotr!... powiedz pan... — zawołała aktorka, w której wzruszenie zmieniło się nagle w brutalność. — Zabrał mi ten rozbójnik sto pięćdziesiąt tysięcy franków i nie mogę nawet wnieść skargi przeciw niemu, ponieważ się zabił.
To powiedziawszy, zniknęła.
W kwadrans przybył komisarz policyi z doktorem i dwoma agentami, prowadzeni przez odźwiernego.
Otwarłszy mieszkanie za pomocą wytrychu, weszli do sypialni, gdzie oczekiwał ich widok łatwy do przewidzenia.
Na środku pokoju leżał La Fougère z rozstrzeloną czaszką. Krew zalewała kobierzec. W zaciśniętej prawnej ręce trzymał jeszcze dymiący rewolwer, z którego w skroń sobie