Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/598

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdy, żem ustąpił twojemu żądaniu. Dość czynisz szaleństwa, odjeżdżając... I ja miałbym jeszcze być przyczyną twej śmierci... do kroć piorunów?... Piękna dla mnie rola... nie ma co mówić! Coby o tem sądził twój ojciec, patrzący na to tam, z wysoka? Rozkazują ci żyć!... słyszałeś? Daj mi słowo, że będziesz postępował, jak dobry żołnierz, lecz nie szukając śmierci umyślnie. No, jakże... przyrzekasz mi to uczynić?
Za całą odpowiedź Vandame uścisnął rękę jenerała.
— Przyjdziesz tu jeszcze do mnie przed wjazdem?
— Przyjdę.
— Pamiętaj! A teraz, żegnam cię... wracam do mojej pracy. No! dalej, rekrucie... uściskajże mnie!
Vandame rzucił się w otwarte ramiona dzielnego żołnierza, który go przytulił do swych piersi z ojcowską tkliwością, poczem oba rozeszli się.
Porucznik wrócił do Vincennes, nie mówiąc nic nikomu o tem, co uczynił.

XXXVII.

W teatrze Fantazyj prowadzono bezustannie próby z nowej sztuki, na którą liczył La Fougère, że mu zasili jego upadające przedsiębiorstwo. Wobec tego ów ryzykowny dyrektor naciskał o pośpiech maszynistów i dekoratorów, każdodziennie wprowadzając jakieś nowe ulepszenia, a tym sposobem pomnażając wydatki, obiecując każdemu zapłatę, a nie uiszczając takowej.
— Pomiędzy Leoną a dyrektorem, którego, jak wiemy, była kochanką, został zawartym akt prawny, mocą którego owa przyszła gwiazda sceniczna, pożyczyła mu sumę sto pięćdziesiąt tysięcy franków, spłacaną częściowo z wieczornych przedstawień.