Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/465

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Służący, nawykli do tego, nie spostrzegli nawet jej wyjścia, zresztą tak wszyscy kochali córkę bankiera, że nigdy nie ośmieliliby się komentować jej postępowania.
Aniela, przebiegłszy szybko bulwar Haussmana, weszła do pocztowego biura i zbliżyła się do okienka, przeznaczonego dla przyjmowania depesz telegraficznych, gdzie podała urzędnikowi nakreśloną przez siebie kartkę papieru.
Pomieniony urzędnik liczył wyrazy, czytając głośno:

„Pan Vandame, porucznik siódmego pułku artyleryi. Vincennes. Przybywaj. Rzecz bardzo pilna.
Aniela.“

— Dwanaście wyrazów... — rzekł — należy się sześćdziesiąt centymów.
Tu nałożyła pieniądze, zapytując:
— Jak prędko będzie wysłaną ta depesza?
— Natychmiast.
— A kiedy doręczoną zostanie?
— W ciągu godziny.
— Dziękuję panu.
I wyszła z pocztowego biura, czując jak gdyby wielki ciężar spadł z jej piersi, co zwykle się zdarza po dokonaniu jakiego własnego czynu.

XIII.

Panna Verrière, powtarzamy, miała sobie pozostawioną zupełną swobodę tak co do postępowania swego, jako i wychochodzenia. Pragnąc jednakże nadać jakiś pozór swojemu wyjściu o tak rannej godzinie, wstąpiła do kupca korzennego, zwykłego dostarczyciela zapasów dla swego łomu i według spisanej notatki, poleciła nadesłanie sobie różnych spożywczych przedmiotów.