Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/464

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ryi, niby trup nieruchomy, był żółtym jak wosk. Struga krwi spływała z jego ciała po szarej ziemi. Jakiś człowiek o obliczu wytartem, jakby ulepionem z gliny, pełzał ku niemu, chcąc mu nóż zatopić mu w piersiach.
Po kilkanaście razy podczas tej strasznej nocy dziewczę się budziło, potem oblane, z połamanemi członkami, ociężałą, bolejącą głową, poczem zasypiała pomimowolnie, a straszne owe marzenia nanowo się powtarzały.
Nakoniec dzień się ukazał, a wraz ze znikającą ciemnością znikać poczęły i owe wizye ponure.
Aniela wstawszy, ubrała się prędko.
Chciała ukoić swą trwogę ruchem, zajęciem, lecz wszyscy spali jeszcze w całym domu, nie chciała budzić nikogo.
Wreszcie posłyszała otwierające się drzwi, chodzić zaczęto.
Dziewczę, wyszedłszy z pokoju, przebiegało po kilkakrotnie korytarz w całej długości. Uspokoiwszy tem nieco swe nerwy, wróciła, a siadłszy przy biurku, dobyła ćwiartkę listowego papieru, nakreśliła na niej kilka wierszy, poczem, złożywszy list, wsunęła go w kopertę.
Załatwiwszy to, zbliżyła się ku oknu i wyjrzała na dziedziniec.
Verrière szedł właśnie ku bramie, by wyjść na ulicę.
Zaledwie zniknął, wyszła po nim siostra Marya.
— Mój ojciec wyszedł widocznie pieszo do biura... — rzekła Aniela — a kuzynka udała się na mszę do kościoła. Mam więc czas do działania w ich nieobecności. Wrócę przed nadejściem siostry Maryi. Nic o tem nie wiedząc, nie będzie mi udzielała swych uwag, po za któremi iść mi niepodobna.
I wróciwszy do swego pokoju, wdziała kapelusz, zarzuciła na siebie okrycie, a wsunąwszy w kieszeń kopertę z listem, wyszła z pałacu, nie zwracając tem na siebie uwagi, ponieważ bardzo częste sama wychodziła, jak to jest zwyczajem u młodych angielek.